Aneta Kwaśniewska z bloga Książki w eterze popełniła kolejną…recenzję. Tym razem na temat „Krwi na sutannie” Danki Braun
Poczytajcie!
W obawie przed prawdą.
Prawda ma uzdrawiającą moc, ale nie zawsze jest zdrowa dla człowieka, który ją wypowiada. Jedno jest pewne, wcześniej czy później wyjdzie na jaw.
Danka Braun poszła o krok dalej w intrygowaniu czytelników fabułą. Sięgnęła po element dwuznaczności i braku pewności co do konkretnych ruchów bohaterów. Obrazowo i wyraziście przedstawia sprawę śmierci prowincjała, który prawdopodobnie wiódł podwójne życie. Doskonale miesza szyki i wodzi czytelnika za nos. Przechyla szalę raz na jedną, raz na drugą stronę. Wiarygodność księży staje pod znakiem zapytania, a ich stereotypowa „świętość” nabiera wręcz komicznego znaczenia. Danka Braun nazywa rzeczy po imieniu. Bez lukru i świętoszkowatości.
Pamiętnik Beaty odgrywa ogromne znaczenie w poznawaniu bohaterów. Na jaw wypływa coraz więcej tajemnic, a finał wielkiej miłości jest nie do przewidzenia. Obok wątku stricte obyczajowego jest też ten kryminalny, zagadkowy i zmuszający do dedukcji. Podejrzanych o popełnienie zbrodni jest wielu. A powód? Zazdrość, nienawiść, a może strach? W grę wchodzi też zemsta i ciemne interesy. Może ktoś chciał wyrównać zaległe rachunki? Wiele postaci ma tu brudne ręce i niewiele tak naprawdę chce je oczyścić. Czy dziennikarz Mark Biegler i komisarz Ryszard Biela wpadną na trop prawdziwego mordercy?
Brawo dla autorki za intrygującą fabułę i szereg retrospektyw, które tylko pozornie nie mają znaczenia dla sprawy. Miłość w tym wydaniu nie prosi o wytłumaczenie, ani nie woła o godne dla siebie miejsce. Błędy nie są wyznacznikiem poprawy losu, a raczej przystankiem w nie zawsze wygodnej podróży. Zdecydowanie najbardziej wciągająca i prowokująca odsłona Danki Braun. Polecam.
A my polecamy razem z Anetą!